Sobota, 20 kwietnia
Imieniny: Agnieszki, Czesława
Czytających: 6254
Zalogowanych: 8
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Zaczytaj się z Jelonką.com

Piątek, 11 listopada 2022, 14:40
Aktualizacja: 14:42
Autor: Książnica Karkonoska
Jelenia Góra: Zaczytaj się z Jelonką.com
Fot. Książnica Karkonoska
To kolejne tytuły, po które radzi sięgnąć jeleniogórska Książnica Karkonoska. Taki wybór panie bibliotekarki uzasadniają w swoich recenzjach.

Wspomnienia, reportaże, artykuły. Ksawery Pruszyński

Ksawery Pruszyński to kolejny z pisarzy, którego twórczość popada w zapomnienie, a szkoda, gdyż to wielki talent i niezwykłe zjawisko w naszej literaturze - publicysta, reportażysta, dyplomata, a jak przyszło walczyć za ojczyznę – to i żołnierz, bo Polska była dla niego wszystkim. Warsztat literacki łączył z ogromną wrażliwością i z tym czymś, co mają tylko wybrani: wyczuciem, intuicją, umiejętnością błyskawicznej analizy, a w efekcie dostrzeganiem zjawisk czy wydarzeń dla innych niezauważalnych, dla niego o pierwszorzędnym znaczeniu. Wystarczy wspomnieć o jego debiucie z 1932 roku "Sarajewo 1914, Szanghaj 1932, Gdańsk 193?", gdzie postawił jak na tamte czasy śmiałą tezę, że to właśnie Gdańsk stanie się pretekstem do rozpętania kolejnej wojny. Być może sprawy potoczyłyby się inaczej i przypominanie Ksawerego Pruszyńskiego stałoby się zbędne, bo jego obecność w pamięci czytelników byłaby oczywistością, gdyby nie wypadek samochodowy. Zginął w 1950 roku w wieku 43 lat i w zgodnej opinii krytyków był u szczytu swoich pisarskich możliwości. Ale dzisiaj jest wyjątkowe święto i nazwisko innej postaci odmieniamy przez wszystkie przypadki. „Jest może szósta wieczorem, zapada zimna, listopadowa noc”. Tak rozpoczyna się wspomnienie, reportaż zatytułowany „W Belwederze”. Pruszyński był członkiem delegacji młodzieży akademickiej, która przybyła do Warszawy w listopadzie 1931 roku i została przyjęta przez Józefa Piłsudskiego w 101 rocznicę wybuchu powstania listopadowego. Był również jednym z przemawiających, a zaczął od słów: „Panie Marszałku! Twórco Państwa Polskiego!” Dalej padają ważne słowa, deklaracje wierności i gotowości. Marszałek serdecznie dziękuje. Toczy się przyjemna, prawie żartobliwa rozmowa, ale w pewnym momencie błysk w oczach Piłsudskiego i pytanie skierowane do Pruszyńskiego: „A Pan z jakich stron? (…) Bo ja tak patrzę na Pana – ciągnie – i Pan ma twarz człowieka z moich stron…” Pruszyński wyjaśnia, że pochodzi z Ukrainy i dodaje, że „Kresy są wszędzie te same, Panie Marszałku”. Odpowiedź przeszła do historii: „Tak i jest – przytakuje. – A śmieli się ze mnie ludzie, gdy mówiłem im, że Polska to taki obwarzanek; jej wszystko to po brzegach”. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (KH)

Zgasić słońce. Szpony smoka. Robert J. Szmidt

„Zgasić słońce” jest dosyć pomysłową powieścią, ponieważ przedstawia alternatywny świat i zdarzenia historyczne, ma też trochę steampunkowy klimat. Akcja dzieje się w XX wieku. Pojawiają się tam m.in. takie postaci jak Józef Piłsudski. Japonia staje się mocarstwem, które podbiło Europę przy pomocy smoków. Kraje europejskie sprzeciwiają się tyranii Japonii i starają się pokonać zaborcę. Podczas bitew pojawiają się maszyny latające oraz gondole. Pomysł bardzo ciekawy, a moje serce skradły smoki, które pojawiają się już na samym początku, jednak widać, że autor do końca nie przemyślał tej książki i zdarzają się fragmenty, które są dosyć chaotyczne. Pojawia się też dużo powtórzeń, które mogą niektórych czytelników zmęczyć. W powieści znalazło się również parę fragmentów, które były dosyć nielogiczne. Chociażby to, że losy Polski zostały złożone w ręce młodego chłopca pochodzącego ze wsi, który nie bardzo ma pojęcie o strategii lub o prowadzeniu wojny. Druga część książki przedstawia jak przebiega niewola głównego bohatera, niestety niezbyt szczegółowo jest opisane jego porwanie. Natomiast autor mocno zagłębia się w pobyt jeńca w japońskim obozie pracy. W kolejnych rozdziałach będzie się pojawiało coraz więcej postaci, które będą miały wpływ na dalsze losy głównego bohatera.
Sam pomysł na książkę bardzo mi się podoba, mam jednak, wrażenie, że wydawcy mogli bardziej się przyłożyć do korekty powieści. Rozczarowało mnie też trochę, że smoki pojawiają się jedynie na początku, później jest ich znikoma ilość, a nie ukrywam, że patrząc na tytuł liczyłam, że główna oś fabuły będzie się rozgrywać właśnie wokół tych mitycznych stworzeń. Miałam ogromną nadzieję, że będzie więcej przedstawienia Japonii w książce. Kiedy sięgałam po ten tytuł liczyłam, że będzie dużo fragmentów przedstawiających słynne japońskie miasta, a także tą niezwykle ciekawą kulturę oraz architekturę. Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej. (PW)

Opowieści z Białej Doliny. Przemek Corso i Marcelina

Biała Dolina jest niedaleko, istnieje naprawdę i na serio mieszkają w niej bohaterowie tej książki. Może nie wszyscy co do jednego, ale Ci kluczowi, to już tak. Biała Dolina leży w górach, otacza ją las, w którym mieszkają dzikie zwierzęta. Nimi i lasem opiekuje się Leśniczy Gałązka, podwładny Nadleśniczego Bębenka, który prywatnie jest dziadkiem Mii i Anaszki i mężem Joanny. Leśniczemu Gałązce towarzyszą psy Izera i Heksa, dzik Jarek, lisek Pietruszek, uwielbienie do szumu drzew i poranków, oraz niechęć do zmian, to tak z grubsza. Gałązka kocha las, to go definiuje. Mia i Anaszka mają 4, 5 i 7 lat, są ciekawskie, wszędobylskie i mają przygody. Jak to dziewczynki w ich wieku. Do tej pory im wszystkim żyło się dobrze, dopóki ktoś nie zaczął kraść lasu. Potem doszło zmartwienie Stacha z pobliskiego schroniska, któremu Duch Gór wyjadał zapasy ze spiżarni, gdyby jeszcze do tego dodać, że strachliwy Dzik Jarek narobił kłopotów w mieście?
Jestem już nie najmłodszą dziewczynką, to fakt, dawno temu byłam i kiedy nauczyłam się sprawnie czytać, w każde wakacje obowiązkowo czytałam „Dzieci z Bullerbyn”, potem doszły książki o Muminkach. Teraz wreszcie znalazłam lokalny odpowiednik, równie zabawny i zwracający uwagę na współczesne dziewczyńsko-rodzicowo-dziadkowe sprawy. Dla mnie już za późno, ale co się uśmiałam to moje. Osobiście chcę poznać właściciela Heksy i Izery i znów wybrać się na kiełbaskę do Stacha. I we wszystkim tu chodzi o … „głębsze zrozumienie istoty miejsca” jak szczęśliwie odkrył dziadek Nadleśniczy Innocenty Bębenek.
Polecam „Opowieści z Białej Doliny” na prezent Mikołajkowy wszystkim lasolubnym, górolubnym, zwierzętolubnym, drzemkolubnym, lubnolubnym i tym co mają wyobraźnię tak pojemną, że zmieściłaby wszystkie wizje Mii i Anaszki. Jestem ciekawa, czy wciąż jesteście zapraszani na niewidzialne ciasta? A i jeszcze jedno. Bieszczady mają swojego Nóżkę, Góry Izerskie mają swojego Gałązkę i pysznie J jak konfitura truskawkowa babci Joanny, bo nasze lepsze, bo nasze. Książka dostępna w zbiorach Biblioteki Dziecięco-Młodzieżowej. (JJ)

Twoja reakcja na artykuł?

1
50%
Cieszy
0
0%
Hahaha
0
0%
Nudzi
0
0%
Smuci
0
0%
Złości
1
50%
Przeraża

Ogłoszenia

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy uważam że Poczta Polska:

Oddanych
głosów
42
wymaga dużej restrukturyzacji
62%
wymaga likwidacji
19%
jest dobrze jak jest
19%
 
Głos ulicy
Zagłosujemy na obecnego burmistrza
 
Miej świadomość
Czy warto dopłacać?
 
Rozmowy Jelonki
Dzieci wypoczywały w Brennej
 
Polityka
Tusk popiera Łużniaka!
 
Aktualności
Łatają Karłowicza
 
Aktualności
Kładą asfalt na Wolności
 
Karkonosze
Wniosą dwie dziewczynki na Śnieżkę!
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group