Pisze o tym obszernie sobotni „Dziennik”. Gazeta podkreśla, że w większości miast rodzice ani myślą o szkole dla swoich sześcioletnich pociech i zostawiają je w przedszkolach. Przypomnijmy, że zgodnie z założeniami reformy przygotowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zakłada nieobowiązkową podstawówkę dla sześciolatków przy jednoczesnej likwidacji „zerówek”.
Oznacza to, że dzieci, które będą kontynuowały edukację w przedszkolach, nie nauczą się tam czytania i pisania. Zdaniem „Dziennika” przedszkolnych sześciolatków czeka regres w rozwoju intelektualnym. Kłopot mają nauczycielki wychowania przedszkolnego: będą musiały objąć starszaków programem dla dzieci o rok młodszych.
Nauczycielki zapowiadają, że nie posłuchają się wytycznych ministra i dalej będą nauczały podstawowych umiejętności szkolnych w oddziałach, do których trafią sześciolatki. Ale nie będą mogły tego czynić jawnie, bo MEN oficjalnie nakazuje trzymanie się podstawy programowej. Dzięki temu – zdaniem rzecznika ministerstwa – za rok zarówno dzieci sześciu jak i siedmioletnie będą prezentowały wyrównany poziom. – Będziemy uczyć dzieci czytania i pisania na „tajnych kompletach” – mówią przedszkolanki.