Gratkę mieli wielbiciele niemal legendarnego zespołu Andrzeja Sikorowskiego. W sobotę instrumentaliści i wokaliści związani z grupą „Pod Budą” dali koncert w kościele garnizonowym.
Obdarzony charakterystycznym timbrem głosu piosenkarz i gitarzysta wystąpił – rzecz jasna – w repertuarze bożonarodzeniowym. W dodatku w towarzystwie utalentowanej i urodziwej córki Mai, która także grała i śpiewała.
Zabrzmiały nie tylko tradycyjne kolędy w bardzo ciekawej aranżacji, lecz także zupełnie nieznane publiczności dzieła obcojęzyczne, między innymi – pieśni greckie (żona Sikorowskiego i matka Mai jest z pochodzenia Greczynką).
Zarówno lider "Pod Budą" jak i jego córka i pozostali muzycy potrafili ująć nie tylko starszych słuchaczy, którzy pamiętają najstarsze przeboje grupy, lecz także ludzi młodych. Tych w czasach, kiedy Sikorowski już był sławny, nie było jeszcze na świecie.