Cudem uniknęli tragedii dwaj mieszkańcy Kamiennej Góry, którzy w niedzielę wracali samochodem do miasta nad Zadrną. W pewnym momencie auto zamiast zwolnić przyspieszyło i stoczyło się z wysokiego nasypu jezdni prosto na tory kolejowe.
Poszkodowani o własnych siłach wyszli z samochodu. Nie chcieli pomocy od przybyłych na miejsce zdarzenia służb ratunkowych. Odmówili przewiezienia do szpitala. Twierdzili, że nic im się nie stało.
Winę za zdarzenie od razu wziął na siebie mężczyzna, który prowadził auto. Policjantom powiedział, że się zagapił. Obaj byli trzeźwi.
Z ustaleń policji wynika, że sprawca z impetem zjechał z jezdni ponieważ pomylił pedał hamulca z gazem. Chciał zwolnić, a raptownie przyspieszył i nie zdołał opanować samochodu. Prawo jazdy ma od kilku lat.