Polub Jelonkę:
Czytaj także: Wałbrzych Świdnica
Czwartek, 30 października
Imieniny: Przemysława, Edmunda
Czytających: 16745
Zalogowanych: 93
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Wielki śmiech na małej scenie

Czwartek, 8 października 2009, 21:24
Aktualizacja: Piątek, 9 października 2009, 8:18
Autor: TEJO
JELENIA GÓRA: Wielki śmiech na małej scenie
Fot. TEJO
Dawkę przedniego, choć absurdalnego humoru dostali dziś widzowie, którzy wybrali się na kolejne przedstawienie XXXIX Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych „Atrament dla leworęcznych” krakowskiego Teatru KTO. Spektakl był odskocznią od szarej i nudnej rzeczywistości. – Dawno się tak w teatrze nie uśmiałam/em – to po widowisku powtarzano najczęściej.

Kwartet krakowskich aktorów (Jacek Buczyński, Maciej Małysa, Paweł Rybak, Maciej Słota) zagrał wyśmienitą sztukę o niczym. Ale i z niczego można się śmiać do rozpuku, zwłaszcza jeśli to nic jest naprawdę czymś godnym ponadgodzinnego siedzenia w dusznej sali małej sceny. Nie zauważa się nawet niedogodności, choćby święcącego co jakiś czas w oczy reflektora, który – niczym na przesłuchaniu – męczył wzrok publiczności w pierwszym rzędzie.

„Atrament dla leworęcznych” to komedia składająca się z różnych scenek: a to mówionych gagów – niczym w kabarecie – a to pełnych przezabawnych gestów numerów pantomimicznych. Wspólnym elementem dla wszystkich jest zepsuty kapelusz żebraka, który miał w gwarancji, że zbierze 100 złotych, a zebrał gumę do żucia, baton i bilet do cyrku. Wystarczy wrzucić do środka pieniążek, a widowisko – ze stop-klatki – zacznie się kręcić niemal w kółko: końcowy akcent to bowiem początek komedii puszczony z nagrania.

Całość w konwencji przypominającej nieco spatynowany obraz w starym kinie, a to wrażenie potęguje jeszcze muzyka: zabawny ragtime towarzyszący zresztą publiczności od chwili zajęcia miejsc. Są scenki naprawdę doskonałe: w restauracji, gdzie gość w talerzu zupy makaronowo-ryżowej znajduje poszczególne „części” wyposażenia kucharza: od zegarka do aparatu słuchowego. Czy też u dentysty, który za nie wyrwanie zęba bierze więcej niż za ekstrakcję i radzi, by dbać o zęby, bo sam je kiedyś miał. Albo ta o leniwym wydawcy, który przychodzi do pracy na dwie godziny dłużej, by dłużej nic nie robić. Jednak poprzez nieznajomość ortografii (nie wie, jak się pisze „gówno”) – napytuje sobie biedy, bo musi przeczytać 100 tysięcy wierszy pewnego poety. Wymieniać można by długo.

Można mieć wrażenie, że sztuka w sumie jest bez sensu, a sama Urszula Liksztet, kierowniczka literacka Teatru im. Norwida powiedziała, że nie należy doszukiwać się w „Atramencie” ukrytych znaczeń. Jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że podobnie bezsensowne i absurdalne sytuacje – choć nie tak zabawnie przerysowane jak w sztuce Teatru KTO – widzimy na co dzień. Potwierdził to zresztą sam autor i reżyser Krzysztof Niedźwiedzki na spotkaniu po drugim przedstawieniu mówiąc, że swoje pomysły czerpie… z rzeczywistości, tylko ją po swojemu przerabia. Na szóstkę z plusem.

Sonda

Czy w mijającym roku zmarł ktoś z Twojej rodziny albo dobry znajomy?

Oddanych
głosów
265
Tak
66%
Nie
34%
 
Głos ulicy
Marsz równości w Jeleniej Górze
 
Warto wiedzieć
Coś dla mężczyzn... Koniec nocnego wstawania do WC
Rozmowy Jelonki
Julia przed swoim najważniejszym do tej pory startem w szachowej karierze – Olimpiadzie w Kazachstanie
 
Kultura
630 zł – karnet na Castle Party 2026 w Bolkowie
 
112
Wyrwał torebkę starszej kobiecie i ją przewrócił
 
Aktualności
Uwaga: Komunikat lawinowy w Karkonoszach!
 
Inne wydarzenia
Rajdowa walka w regionie. Ruszyły zapisy, będą utrudnienia w ruchu
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group