Rozporządzenie Romana Giertycha, byłego ministra oświaty, odbija się czkawką katechetom, którzy są bezsilni wobec zmniejszającego się zainteresowania swoim przedmiotem w szkołach.
Jak donosi Metro w czwartkowym wydaniu, od września setki uczniów zrezygnowały z uczęszczania na religię w szkołach. Powód: obawa o złe stopnie. Każdy kij ma dwa końca, bo z religii nie tak łatwo teraz dostać dobrą oceną, a o niedostateczną – bardzo prosto.
– Nie chodzę na religię, bo dość mam nauki z innych przedmiotów. Chętnie chodziłem, kiedy nie było obowiązkowego oceniania. Teraz to już nie to samo – mówi Darek, jeden z jeleniogórskich licealistów.
Inni chodzą, ale często tylko formalnie. Chcą mieć świadectwo bierzmowania, bo bez tego są później kłopoty przy zawarciu sakramentalnego małżeństwa. A bez religii nie ma bierzmowania.
Kłopot jest z zapewnieniem innego przedmiotu uczniom rozczarowanym wprowadzeniem obowiązkowego ocenienia z religii. W grę wchodzi tylko etyka, a tu w wielu placówkach oświaty brakuje odpowiednio wykształconej kadry.