Zbiórka potrwa do 19. grudnia br. Codziennie od poniedziałku do piątku po szpitalnych korytarzach z puszkami chodzi czworo wolontariuszy z gimnazjów. Wczoraj (11.12) były to: Olimpia, Ola, Dominika i Magda z kl. IIIb Gimnazjum nr 2 w Jeleniej Górze.
- Z koleżanką Olą zbieramy pieniądze w szpitalu po raz drugi – mówi Dominika. - Co roku sprowadza nas tutaj chęć niesienia pomocychorym dzieciom, którym bardzo współczujemy. Takie zbiórki wywołują w nas ogromne emocje.
Wszystko zaczęło się od wolontariatu w sklepie Rondo, kiedy pakowałyśmy zakupy i zbierałyśmy pieniądze na święta dla dzieci, później były imprezy na Mikołajki i inne, ale szpital jest wyjątkowym miejscem. My też jesteśmy jeszcze dziećmi i mamy świadomość, że nam również może być potrzebna taka pomoc - mówiły wolontariuszki.
Jak na zbiórkę pieniędzy reagują ludzie? Bardzo różnie. – Czasami wrzucają nam pięćdziesiąt groszy, złotówkę, dwa złote, czasami ktoś nawet wrzuci pięćdziesiąt złotych. Są jednak i tacy, którzy obrzucają nas niemiłymi komentarzami. Jednak tych, którzy pomagają na szczęście jest więcej – mówią dziewczyny.
Chętnie pieniądze przekazał m.in. Piotr Gudra, który pomaga, bo wie, że warto.
- Dla mnie tych kilka złotych nie robi różnicy, a jeśli można tym komuś pomóc, to czemu nie – mówił.
Swoje serce i portfel dla małych pacjentów z jeleniogórskiego szpitala otworzyła również Katarzyna Jędrzejczyk. - Warto włączać się w takie akcje, by pokazać, że ten świat wspólnym działaniem może być piękniejszy i lepszy – mówi pani Katarzyna. – Takie akcje to wspaniałe gesty, świadczące o naszej wrażliwości, umiejętności dzielenia się z innymi. Teraz pomagamy, ale może kiedyś zdarzyć się tak, że to my i nasze dzieci, będziemy potrzebowali tej pomocy. Może wówczas ten gest do nas wróci – dodaje.
O tym, że dla dzieci warto zrobić wiele, a dla chorych dzieci nie wolno szczędzić niczego mówiła pani Marianna Piekarska z Jeleniej Góry, która sama ma wnuki i jedną prawnuczkę. - Dzieci to największe skarby na świecie, trzeba je chronić i wspierać – dodała pani Marianna.
Wśród pacjentów oczekujących na lekarza, którzy wsparli tą szczytną akcję „swoją cegiełką” był również Robert Maj z okolic Jeleniej Góry. - Sam mam dzieci, dlatego popieram takie akcje. Jeśli szpitale nie mają pieniędzy, to warto je wesprzeć – mówił Robert Maj.
Zbiórek w szpitalu nie byłoby bez ich pomysłodawczyni Anny Sinicy, pielęgniarki i prezesa Stowarzyszenia Pomocy Chorym Dzieciom. Od lat dba ona o to, by na oddziale pediatrycznym jeleniogórskiej placówki niczego małym pacjentom nie zabrakło. Co roku organizuje imprezy na Mikołaja, zbiera pieniądze na sprzęt, pościel, śpioszki i inne niezbędne rzeczy.
- Akcja organizowana jest z pomocą Straży Miejskiej, policji i Polskiego Czerwonego Krzyża, a także wolontariuszy ze szkół gimnazjalnych. W tym roku jest to dwunasta edycja. Boże Narodzenie kojarzy się z dwunastką - jest dwunastu apostołów, dwanaście potraw – mamy więc nadzieję, że tegoroczna zbiórka będzie dla nas szczęśliwa. Z roku na rok zbieramy coraz mniej pieniędzy. W tym roku chcielibyśmy zakupić inhalatory, które uległy awarii, a są bardzo ważnym sprzętem przy schorzeniach układu oddechowego. Bardzo potrzebujemy też pulsoksymetru, kardiomonitora, bo mamy tylko jeden na oddziale i potrzebujemy drugiego. To wszystko kosztuje kilkanaście tysięcy złotych, a w minionym roku zebraliśmy około 700 zł, które nie wystarczyły nawet na zakup dwóch inhalatorów. Te pieniądze leżą na koncie i czekają, aż w tym roku uzbieramy kolejne. Kocham dzieci i chciałabym, żeby miały na oddziale pediatrycznym najlepsze warunki. To jest dla mnie najważniejsze. Jest to mój cel, który sobie założyłam i chciałabym go osiągnąć za wszelką cenę – dodaje Anna Sinica.