Pani Anna była mieszkanką gminy Mysłakowice. Jeszcze dwa lata temu żyła w swoim lokalu w Dąbrowicy, jednak głodowa emerytura zmusiła ją do zmiany stylu życia. Zdecydowała się zamieszkać w altance na Rodzinnych Ogródkach Działkowych „Południe” w Jeleniej Górze. Sama, ledwo poruszająca się i do tego po zawale. Jej córka próbowała ją przekonać, aby zamieszkała u niej, jednak bez rezultatu. 71-latka uważała, że świetnie sobie radzi i nie potrzebuje niczyjej pomocy, a szczególnie rodziny.
- Proponowałam mojej mamie, aby zamieszkała u mnie. Nic to nie dawało. Ona uważa, że jej nie pomagam, że chodzi mi tylko o jej pieniądze. A przecież dostaje tylko 500 zł emerytury - mówi -ani Laura, córka 71-latki..
Jak przekonywała nas pani Laura, w kilku miejscach szukała pomocy dla swojej mamy. - W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Mysłakowicach nic nie zrobiono, bo mama nie jest ubezwłasnowolniona. 10 stycznia złożyłam wniosek do prokuratury, a po trzech miesiącach dostałam odpowiedź, że gdybym była patologiczna to z miejsca by się tym zajęli. A, że jestem normalna to muszę składać papiery do sądu. Przyznam, nie zrobiłam tego – mówi.
Na co dzień panią Annę wspierał sąsiad z działek, zrobił jej nawet prowizoryczny piecyk. - To tykająca bomba - alarmowali funkcjonariusze Straży Miejskiej, którzy co jakiś czas odwiedzali starszą kobietę na działkach i próbowali ją przekonać do przyjęcia pomocy.
- Całą sprawę zgłosiła nam córka tej pani. Jak przyjechaliśmy na miejsce, to warunki w jakich żyła ta kobiet nas przeraziły. Postanowiliśmy jakoś jej pomóc, niestety nie było żadnej chęci współpracy. Wzywaliśmy nawet pogotowie, żeby lekarze sprawdzili jej stan zdrowia, ale tego nie chciała. Teraz jest już na tyle zimno, że musimy ją stąd zabrać, bo dojdzie do nieszczęścia – mówi Artur Wilimek, rzecznik Straży Miejskiej w Jeleniej Górze.
Rozmowy trwały kilkadziesiąt minut. Dopiero po groźbach przedstawicieli Rodzinnych Ogródków Działkowych „Południe”, że zabiorą jej działkę, kobieta zgodziła się przyjąć pomoc. Została zawieziona do Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
- Umieściliśmy tę panią w pomieszczeniach, które są byłą noclegownią, ale z zapleczem sanitarnym i oddzielnym wejściem. Była bardzo głodna więc otrzymała ciepły posiłek. Jej córka dowiozła nowe ubrania. W trakcie zabiegów higienicznych okazało się, że stan zdrowia pani Anny jest bardzo zły – relacjonuje Bogusław Gałka, prezes Koła Jeleniogórskiego Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta.
Wezwano pogotowie, które zabrało kobietę do szpitala, najprawdopodobniej z powodu ciężkiego odmrożenia nóg.