Zjeżdżalnia grawitacyjna, a teraz – Park Dinozaurów. W ogólnopolskich mediach informacja zachęcająca turystów z każdego zakątka naszego kraju. To jedyna taka atrakcja w Polsce. I choć zaciekłych przeciwników tego typu miejsc przekonać się nie da, z pewnością park przyciągnie rzeszę zainteresowanych, zwłaszcza z dziećmi. Ten swoisty „park jurajski” wpisuje się w potrzebę wycieczki wyobraźni do krain nieznanych, nieistniejących, kojarzonych z hitami kina. Tu można zobaczyć świat sprzed milionów lat zaklęty w stopklatkę.
O atrakcjach Parku Dinozaurów już pisaliśmy. Przypomnijmy o kinie z efektami specjalnymi i o restauracji z „jaskiniowym” menu. Cała inwestycja dodaje jakości wypoczynkowi pod Szrenicą. Kiedy pogoda nie sprzyja górskim wędrówkom, lub ma się ich po prostu dość, można udać się na spacer wśród dinozaurów spędzając czas inaczej niż na bezcelowej włóczędze po głównej ulicy Szklarskiej Poręby.
Ten park to także w pewnym sensie wzór dla Jeleniej Góry. To właśnie tu powinny istnieć podobne (oczywiście nie takie same) atrakcje, które sprawiłyby, że stolica Karkonoszy stałaby się nie tylko „przystankiem” dla turystów, lecz także docelowym miejscem odwiedzin. Tymczasem brak tego typu inwestycji przy ich jednoczesnym rozkwicie na peryferiach sprawi, że byłą stolicę województwa turysta potraktuje „tranzytowo”. Często nawet do niej nie wstąpi. Bo po co?