Środa, 10 października 2018, 6:37 Aktualizacja: Czwartek, 11 października 2018, 7:07 Autor: Angelika Grzywacz– Dudek
Fot. Straż Miejska
500 złotych mandatu dostał na początek właściciel warsztatu samochodowego z ul. Cieplickiej w Cieplicach, który ogrzewał swój zakład pracy… zużytym olejem silnikowym, czerpanym z „zasobnika na paliwo” w rodzaju dużego gara. – Mężczyzna otrzymał nakaz natychmiastowej rozbiórki pieca – informuje Jacek Winiarski, p.o. komendanta Straży Miejskiej w Jeleniej Górze. – Wystąpimy też do Inspektoratu Ochrony Środowiska o objęcie nadzorem tego zakładu – dodaje szef SM.
Jeleniogórscy strażnicy miejscy natrafili na zatruwacza powietrza jeleniogórskiego uzdrowiska dzięki czujności okolicznych mieszkańców, którzy zgłosili, że z komina zakładu wydobywa się czarny dym o dziwnym, przykrym zapachu.
- Ten warsztat był już wcześniej kontrolowany, ale problem polegał na tym, że był w nim drugi piec, w którym palono węglem – mówi komendant SM Jacek Winiarski. – Podczas kontroli nie wykryto więc żadnych nieprawidłowości. Natomiast ten piec, w którym palono zużytym, czyli przepalonym olejem silnikowym miał specjalną, przystawkę – „samoróbkę”, zdejmowaną najpewniej na czas kontroli. Ta tzw. koza miała tak profesjonalnie zmodyfikowane palenisko, że czarny dym pojawiał się tylko podczas „rozruchu”. Później dymu już widać nie było, mimo że szkodliwe substancje były wypuszczane przez komin w powietrze. Sprawcę udało się złapać na gorącym uczynku tylko dzięki czujności mieszkańców, zainteresowanych czystym powietrzem w Uzdrowisku oraz temu, że akurat w tym czasie strażnicy miejscy byli w pobliżu warsztatu – dodaje szef jeleniogórskiej straży miejskiej.
Jak tłumaczył się sprawca tego warsztatu? Nie wiadomo, ale pewne jest, że mężczyzna musiał mieć świadomość zanieczyszczania powietrza oraz trucia okolicznych mieszkańców.
- Każdy taki warsztat samochodowy musi mieć podpisaną umowę z odbiorcą przepalonego oleju i jest informowany o obowiązku utylizowania go w dostosowanych do tego spalarniach – mówi Jacek Winiarski.
Jak się okazuje, nieodpowiedzialny właściciel warsztatu nie jest przypadkiem odosobnionym. Od września 2017 roku jeleniogórscy strażnicy miejscy przeprowadzili ponad 600 interwencji wobec osób palących w piecach „czym się da”. Nałożono 74 mandaty karne za zanieczyszczanie powietrza i skierowano do sądu wnioski przeciwko czterem właścicielom pieców. A akcja sprawdzania, czym palą w piecach mieszkańcy Jeleniej Góry cały czas trwa.
– Przypominam, że niedopuszczenie funkcjonariuszy do kontroli nie opłaca się, jest bowiem przestępstwem za każdym razem zgłaszanym do prokuratury z wnioskiem o ściganie takiego właściciela paleniska – dodaje szef SM.
W mieście od dłuższego czasu prowadzone są działania, które mają ograniczyć emisję szkodliwych substancji. Stąd ubolewanie nad takim zachowaniem również przedstawicieli urzędu.
- Trudno znaleźć adekwatne słowa co do zachowania jednego z właścicieli warsztatów samochodowych w Cieplicach – pisze Cezary Wiklik, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Jeleniej Górze. - Powinien mieć pełną świadomość, że pracuje w rejonie uzdrowiska, gdzie normy czystości powietrza są szczególnie rygorystyczne, tym bardziej w ostatnim czasie. Trudno też uwierzyć, że ktokolwiek nie wie o konieczności w miarę ekologicznego ogrzewania, to znaczy używania opału i pieców, które emitują możliwie najmniej dymów i pyłów, a w dodatku zasilane są opałem zgodnym z przepisami. (…)„Wynalazca” został zobowiązany do rozebrania urządzenia i ukarany 500 złotowym mandatem. Ważniejsze jest jednak, że w okresie, kiedy od kilkunastu miesięcy trwa działalność wszystkich zainteresowanych, by powietrze w mieście było w miarę czyste, kiedy ponad tysiąc pieców węglowych zostało zmienionych na gazowe, to mimo wszystko znajduje się ktoś, kto lekceważy już nie tylko normy prawa, ale i zwyczajne zasady społecznego współistnienia – dodaje C. Wiklik.
