– Poszedłem ostatnio na pizzę do lokalu znajdującego się w teatrze przy al. Wojska Polskiego. Na drzwiach wejściowych do teatru rzucił mi się w oczy napis, że w całym obiekcie obowiązuje zakaz palenia – poinformował nas Piotr Wincenty z Jeleniej Góry.
Zakaz okazał się jednak iluzją, bo w samym lokalu klienci paliło jak lokomotywy. Pan Piotr udał się na pizzę z 11-letnim dzieckiem. Za nimi były trzy panie, które tonęły w oparach tytoniowego dymu. Nie było możliwości zmiany miejsca, bo – jak wiadomo – dym nie zna granic.
– Spytałem obsługę, jak to jest z tym zakazem – mówi pan Piotr. Dowiedział się, że na palenie zezwolił dyrektor placówki, bo prosili go o to aktorzy.
Nasz Czytelnik udał się tam prywatnie, ale na co dzień jest strażakiem i cała sytuacja budzi jego wątpliwości.
- Jeśli jest zakaz, to ma obowiązywać w całym teatrze. Ściany lokalu są wyłożone materiałami palnymi. Nie ma wydzielonej strefy pożarowej. Podaje się tam piwo, klientów jest sporo, o zaprószenie ognia łatwo, a szkoda by była, gdyby przez czyjś kaprys spalił się teatr – wylicza Piotr Wincenty.
Dodaje także inne – oczywiste – wątpliwości. Kultura aktorów ma się nijak do szeroko pojętej kultury, jeśli ktoś komuś dmucha dymem w twarz mimo obowiązującego zakazu palenia. I co na to wszystko inspekcja handlowa i przepisy antynikotynowe? – zapytuje nasz Czytelnik.
Lokal w teatrze to tylko jeden z wielu w Jeleniej Górze, gdzie niepalący nie ma szans, aby w czystym powietrzu zabawić się lub coś zjeść. Podobnie jest w jednej z kawiarni na placu Piastowskim w Cieplicach, gdzie – mimo ciekawej oferty w postaci wieczorków przy fortepianie – wszystko tonie w papierosowym dymie. O pubach i barach wspominać nie trzeba: na toksyczne i śmierdzące opary tytoniu skazani są tam wszyscy.