Najwięcej zdarzeń miało charakter turystyczny – aż 84% wszystkich interwencji. Nie były to jednak wyłącznie wędrówki. Ratownicy pomagali również rowerzystom i wspinaczom, brali udział w poszukiwaniach osób zaginionych, a także interweniowali w sytuacjach związanych z paralotniarzami czy pracownikami leśnymi.
Statystyki pokazują, że co drugi wypadek był skutkiem upadku, a co piąty – nagłego zachorowania. 9% zdarzeń wynikało z braku odpowiednich umiejętności lub wyposażenia. Wśród innych przyczyn znalazły się m.in. zabłądzenia, skrajne temperatury, pogryzienia, ukąszenia czy upadki z wysokości. To dowód na to, jak różnorodne zagrożenia czyhają na osoby przebywające w górach.
Najwięcej interwencji miało miejsce w Karkonoszach – ponad 80% wszystkich akcji – ale ratownicy działali także w Górach Izerskich, Rudawach Janowickich, Kotlinie Jeleniogórskiej i Górach Kaczawskich. Szeroki zasięg działań sprawił, że w wakacje uruchomiono sezonowe stacje ratunkowe w Świeradowie-Zdroju i Trzcińsku oraz zaplanowano dodatkowe zespoły w głównych lokalizacjach. To rozwiązanie, jak pokazują tegoroczne doświadczenia, znacząco usprawniło reakcję na wezwania pomocy.
W sumie ratownicy spędzili w akcjach ponad 400 godzin. Najdłuższa wyprawa trwała 5,5 godziny, a średni czas działań wyniósł niespełna dwie godziny. Każda z tych interwencji wymagała ogromu wysiłku i determinacji, ale też dawała satysfakcję z bezpiecznego sprowadzenia turystów z gór.
Ratownicy zawodowi i ochotnicy po raz kolejny udowodnili, że ich służba to nie tylko profesjonalizm, ale także serce i gotowość do działania o każdej porze dnia i nocy.