Do zdarzenia miało dojść w kwietniu tego roku. Mieszkanka Cieplic wracała autem do domu z Rębiszowa. Kiedy dojechała i wysiadła z auta, pojawił się radiowóz, a policjanci stwierdzili, że kobieta wymusiła wcześniej pierwszeństwo przejazdu. Według cytowanej przez Polskę Gazetę Wrocławską relacji, mundurowi powiedzieli też, że piła alkohol. Groził też zamknięciem w policyjnej izbie zatrzymań.
Z opresji miał ją uratować inny funkcjonariusz, który już po służbie wracał do domu. Zaoferował, że zawiezie ją na badanie krwi. Poszkodowana zgodziła się, bo mężczyzna wzbudzał zaufanie. Po drodze jednak okazało się, że jego zamiary są zupełnie inne. Miał stwierdzić, że kobieta powinna mu się odwdzięczyć, bo ją uratował. Jak twierdzi poszkodowana, policjant wywiózł ją w ustronne miejsce, wywlókł z samochodu i zgwałcił.
Tej wersji oskarżony nie potwierdza. Ma opinię dobrego i skutecznego policjanta. Jak było naprawdę? Okaże się podczas procesu, który rozpocznie się 12 grudnia przed kamiennogórskim sądem.