Od jedenastu lat zrzeszony w Związku Polskich Artystów Plastyków Maciej Lercher, swoją ostatnią wystawę zaprezentował wraz ze swoim ojcem Markiem Lercherem w Muzeum Karkonoskim. Wczoraj pokazał swoje dzieła zawieszone na barowych ścianach.
Wystawa prezentowana w lokalu gastronomicznym, w którym konsumuje się różne drinki, to zapewne ciekawy eksperyment. Eksperyment korzystny zarówno dla odbiorców, którzy w barze zetkną się ze sztuką, jak i dla samego autora. Miejsce to jest tak licznie odwiedzane, więc od razu będzie można sprawdzić jak sztuka Macieja Lerchera jest odbierana.
Anita Hordyj, prowadząca bar „Toxic”, nie wystraszyła się sztuki. Wrażenia klientów baru też były pozytywne. Pokazanie w tym nietypowym miejscu prac Macieja Lerchera okazało się dobrym podejściem, żeby przybliżyć grafikę warsztatową ludziom, którzy na co dzień pewnie nie mają czasu, by wybrać się do galerii czy muzeum. Bo te miejsca wciąż mogą jawić się jako zbyt hermetyczne. Może i prace graficzne Macieja Lerchera są nieco odrealnione, jednak czytelne, a ich klimat sprzyja kontemplacji.
Wczoraj autor długo wyjaśniał chętnym zawiłości techniki graficznej. Okazało się, że – aby powstała jedna miniaturka – trzeba sporego nakładu pracy i cierpliwości. Dzieła M. Lerchera wymagają dłuższej obserwacji, aby w pełni móc podziwiać mistrzostwo kreski i treść każdej z prac. Dlatego warto zajść do Baru Toxic przy ulicy Wolności niekoniecznie tylko na piwo. Jak zapowiadają właściciele placówki, to pierwsza, ale nie ostatnia wystawa w tym miejscu.