Problem nagłaśnia Polska Gazeta Wrocławska, która zgłosiła sprawę policji. Dopiero wówczas mundurowi zajęli się kradzieżami.
Rzecz tyczy domu jednego z Holendrów, który upodobał sobie Kopaniec i tam się osiedlił. Cudzoziemiec wyjechał jednak, a jego dom jest systematycznie plądrowany. Warty był około 300 tysięcy złotych, teraz jest ruiną.
Podobne przypadki gazeta zauważa w Antoniowie i Starej Kamienicy, gdzie ograbiono stary ośrodek kolonijny oraz stolarnię i halę.
Według PGWr policja jest bezsilna, bo nikt nie doniósł o przestępstwie. Zdaniem prokuratury tak być nie powinno, bo kradzież jest przestępstwem ściganym z oskarżenia publicznego.
Po interwencji dziennika stróże prawa zajęli się plagą kradzieży, ale złapanie złodziei nie jest łatwe w zamkniętej wiejskiej społeczności, gdzie każdy zna każdego. I z różnych względów obawia się wskazania przestępcy palcem. Takie sprawy do tej pory umarzano ze względu na niewykrycie sprawcy.