Wczorajsze kilkugodzinne spotkanie kupców cieszyło się ogromnym zainteresowaniem. Sala konferencyjna szpitala wypełniona była po brzegi. Wśród uczestników pojawili się m.in. obecni zarządcy targowisk, czyli Bogusław Kępiński i Kazimierz Wilk, oraz zaproszony przez kupców na spotkanie Jerzy Lenard, zastępca prezydenta Jeleniej Góry. Niestety, mimo założeń spotkania, nie udało się wypracować wspólnych pomysłów na przyszłość jeleniogórskich kupców, którzy nie kryli rozczarowania.
– Jak na razie nie udało się ustalić nic. Strony są podzielone i jeżeli tak będzie jak do tej pory to ryneczek się po prostu rozpadnie. Nie ma wspólnoty. Jedni są za tym żeby rynek był prowadzony przez kupców, inni są przeciw. Jedni chcą spółki, inni zarządcy. Ja nie jestem ani za jednymi, ani za drugimi, ale chciałabym by rynek funkcjonował, abyśmy mogli pracować w godnych warunkach. Jeżeli się nie zjednoczymy, nic z tego nie będzie. Jak na razie są żale, pretensje do jednej i drugiej grupy – mówi Teresa Iwanowska. – Myślę, że nie jedno jeszcze takie spotkanie powinno się odbyć. Jak na razie zbliżają się wybory. Co będzie po nich? Nie wiadomo.
W spotkaniu uczestniczyła też Danuta Wójcik, przewodnicząca grupy kupieckiej przy Stowarzyszeniu Wspólne Miasto.
– Nie możemy cały czas stać po dwóch stronach barykady, potrzeba jest dyskusja i wspólna koncepcja. W tej chwili większość kupców uważa, że powołanie spółki, dzięki której moglibyśmy sami sobą zarządzać jest koncepcją dobrą. Pierwszą koncepcją, jaką złożyliśmy do prezydenta, gdzie podpisało się 220 kupców była koncepcją zarządzania przez miasto, ale zastępca prezydenta i władze miasta przekonują, że ta forma jest zła i się nie sprawdziła. Ja uważam, że pomysł spółki jest dobry, dla nas nie ma innego wyjścia – mówiła Danuta Wójcik. Pewne jest jedno, potrzebne są zmiany.
Iwona Rypińska, która prowadzi działalność na ryneczku przyznała, że przyszła, bo chciała usłyszeć jakieś propozycje rozwiązań obecnej sytuacji.
– Ważniejsze są wybory, racje tych, którzy są u władzy i na ryneczku i w urzędzie, dlatego spotkanie nie przyniesie nic nowego – mówi Iwona Rypińska. Moim zdaniem jeśli prezydent obiecuje nam umowy na dwadzieścia lat i możliwość utworzenia spółki, to powinniśmy to wykorzystać. Lepiej mieć umowę na dwadzieścia lat niż na trzy. Prowadzę działalność, z tego żyję i wydaję moje pieniądze. Jeśli jest szansa że przez dwadzieścia lat będę płaciła mniej, to jestem za.
Jerzy Lenard, zastępca prezydenta Jeleniej Góry podsumował, że podczas spotkania udało się mimo wszystko coś wypracować. Pierwszą kwestią jest utrzymanie dotychczasowych zarządców na funkcjonujących zasadach, drugą wybór przedstawicieli na spotkania z prezydentem, który jest dysponentem tego terenu.
- Już cztery takie spotkania się odbyły z kupcami, w przyszłym tygodniu będzie zorganizowane spotkanie z przedstawicielami spółki kupieckiej, w następnym tygodniu wybieramy się na wizytę studyjną do Krakowa, żeby porozmawiać i posłuchać tych, którzy prowadzą działalność przez wiele lat w innej formule prawnej, niż jest to w Jeleniej Górze – mówi zastępca szefa miasta.
Zarządca ryneczku Kazimierz Wilk przysłał nam pisma, w których podkreśla, że debata nie miała mieć charakteru oficjalnego, a zastępca prezydenta nie był zaproszony. Mimo sugestii, że jest osobą niepożądaną, nie opuścił sali. Tymczasem kupcy podkreślają, że to oni zaprosili zarówno Jerzego Lenarda jak i media, aby zadbać o jawność przebiegu spotkania.
