Na uroczystości pojawili się nie tylko przedstawiciele Sojuszu Lewicy Demokratycznej i sojuszniczej Unii Pracy, ale też przyjaciele i znajomi Jerzego Szmajdzińskiego. Nie zabrakło również prezydenta Marcina Zawiły czy przewodniczącego Rady Miejskiej w Jeleniej Górze Leszka Wrotniewskiego. Mimo upływu czterech lat, wielu z obecnych ocierało łzy.
- Jurek był posłem 19 lat, miał mandat z okręgu jeleniogórskiego, a później jeleniogórsk-legnickiego, był wicemarszałkiem Sejmu i ministrem obrony narodowej w rządzie Leszka Milera i Marka Belki, ale był przede wszystkim człowiekiem dialogu i takich ludzi dzisiaj nam brakuje – mówił Andrzej Dobrowolski. – Ta tragedia zabrała nam wielkiego człowieka i wielkiego polityka. Na każdego polityka, który pojawi się na naszym terenie zawsze będziemy patrzeć przez pryzmat Jerzego. Zawsze będzie nam brakowało jego charyzmy i znajomości problemów – dodał.
By wypełnić chociaż cząstkę tej pustki po Jerzym Szmajdzińskim, jego przyjaciele i współpracownicy polityczni powołali w 2011 roku Fundację im. Jerzego Szmajdzińskiego.
- Próbujemy w ten sposób kontynuować działania, które on rozpoczął. Organizujemy akcje charytatywne na rzecz młodych, zdolnych gimnazjalistów z okręgu jeleniogórsko-legnickiego, pamiętamy o dzieciach z domów dziecka. W minionym roku po raz pierwszy zorganizowaliśmy konkurs na najlepszą pracę magisterską i licencjacką wśród absolwentów szkół wojskowych i będziemy to kontynuowali. Tą naszą działalnością będziemy starali się chociaż w tej dziedzinie społecznej zapełnić lukę po Jurku – dodał.
Na pytanie, czy wierzy w teorię zamachu w Smoleńsku, Andrzej Dobrowolski odpowiada krótko: - Według mnie, ludzie, którzy mówią o zamachu i zmowie Rosjan są niespełna rozumu. To, co się stało w Smoleńsku, w moim odczuciu i na moją wiedzę, to wynik zaniedbań i polskiego przeświadczenia, że mamy takich pilotów, że wylądują na drzwiach ze stodoły. Okazało się, że nie wylądują. Powinny być zachowane wszelkie procedury i za niezachowanie tych procedur, powinni teraz politycznie odpowiedzieć wszyscy, którzy tego nie dopilnowali, a mieli taki obowiązek.