Upojeni alkoholem mężczyźni wracali z dyskoteki. Pomylili pociągi i wsiedli do składu udającego się do Przemyśla, a nie – jak chcieli – do Węglińca. Konduktor nie zgodził się na zatrzymanie składu.
26-latek ze starszym o trzy lata kompanem byli niecierpliwi. Nie dojechali do następnej stacji. Wyskoczyli półtora kilometra za Bolesławcem. – Wybrali fatalnie, bo w tym miejscu pociąg rozpędza się do około 120 km na godzinę. Starszy mężczyzna zginął na miejscu – doniosła we wtorkowym wydaniu Polska Gazeta Wrocławska.
Drugi poszkodowany jest poważnie ranny: ma złamaną kość czołową czaszki i uszkodzony kręgosłup.
Gazeta podkreśla, że mężczyźni nie dość, że byli kompletnie pijani, to jeszcze na „dopitkę” tuż przed odjazdem pociągu dokupili trunków, aby wypić je w pociągu.