Wtorek, 18 czerwca
Imieniny: Elżbiety, Marka
Czytających: 10654
Zalogowanych: 23
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Kotlina Jeleniogórska: Przemilczana zbrodnia czy nieszczęśliwy wypadek?

Czwartek, 24 sierpnia 2006, 0:00
Aktualizacja: Piątek, 25 sierpnia 2006, 16:02
Autor: Aga
Kotlina Jeleniogórska: Przemilczana zbrodnia czy nieszczęśliwy wypadek?
Fot. Aga
Śledztwo dotyczące czerwcowej śmierci leśniczego z Janowic Wielkich zostało umorzone. Prokuratura wykluczyła udział osób trzecich. Sprawa jednak w dalszym ciągu budzi wiele wątpliwości.

Śmierć Tomasza J., do której doszło w czerwcu, wstrząsnęła całą okolicą. Przypomnijmy, że ciało leśniczego znalezione zostało w rzece. Na pierwszy rzut oka wyglądało na nieszczęśliwy wypadek.

Według oficjalnej wersji, Tomasz J. w niewyjaśnionych okolicznościach spadł z mostku do rzeki i zginął na miejscu. Co naprawdę wydarzyło się w nocy z 2 na 3 czerwca tego roku? Wersji dotyczących tej kwestii jest kilka.

W śledztwie przeprowadzonym przez prokuraturę nie udowodniono, aby do tragedii przyczyniły się osoby trzecie. Dla rodziny i przyjaciół ofiary sprawa nie jest jednoznaczna.
- Obrażenia ciała nie wskazywały na to, że był to wypadek - mówi matka Tomasza J. Jej zdaniem po zwykłym upadku z takiej wysokości aż tak rozległe rany nie powinny wystąpić.

Większość mieszkańców w ogóle boi się wypowiadać na ten temat. Ci, którym pozwala na to odwaga, mówią wprost:
- Za szybko umorzone śledztwo, natychmiast uciszona sprawa przez nadleśnictwo o czymś świadczy - opowiada jeden z mieszkańców Janowic Wielkich. - Komuś widocznie musiało na tym zależeć. Nie będę pokazywał palcami, ale myślę, że wszyscy wiedzą o kogo chodzi. Ktoś na tej śmierci po prostu skorzystał – dodaje.

Tę wersję potwierdza również ksiądz, który w czerwcową tragiczną noc był naocznym świadkiem dziwnej sceny.
- O wpół do drugiej w nocy zaczęły ujadać psy, wyszedłem, żeby zobaczyć co się dzieje. Widziałem jak dwóch mężczyzn średniego wzrostu ciągnęło trzeciego trzymając go za ramiona. Jego nogi ciągnęły się po ziemi - relacjonuje proboszcz parafii Janowice Wielkie.

- Kto to był, Bóg jeden wie. Z tego co wiem, przed całym zajściem grożono Tomaszowi J. – Miał na siebie uważać. O co dokładnie chodziło, nie wiem. Jedno jest pewne, to nie był zwykły wypadek – przekonuje proboszcz.

Inni mieszkańcy uważają, że ktoś mógł go najpierw potrącić samochodem.
- Mogło być tak, że zginął potrącony przez samochód w wyniku czego wpadł do rzeki - rozważają.
Sąsiedzi i znajomi wykluczają fakt, że mógł sam skoczyć do Bobru. Twierdzą, że był to człowiek na tyle rozsądny i spokojny, że nie można mówić tu o żadnym samobójstwie. Wykluczają też możliwość, że ofiara spadła w nurt rzeki po wypiciu alkoholu.

Tomasz J. osierocił dwunastomiesięczną córeczkę. W tym roku miał się pobrać ze swoją narzeczoną.
- Ogólnie był człowiekiem bardzo spokojnym, znanym i przez wszystkich lubianym - mówi sąsiadka, Genowefa Pawelska. - Jest nam wszystkim naprawdę bardzo szkoda.

- Jest mi bardzo ciężko rozmawiać na ten temat - mówi matka ofiary, Janina J. - Bardzo ciężko jest pochować syna. Chciałabym jednak poznać prawdziwą odpowiedź na pytanie - dlaczego musiał zginąć?

Czy dojdzie do powtórnego wszczęcia śledztwa w tej sprawie, na razie trudno przesądzić. Taka możliwość, oczywiście, istnieje.

Czytaj również

Komentarze (6)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy jeżdżę na rowerze?

Oddanych
głosów
947
Tak, regularnie
24%
Tak, od czasu do czasu
37%
Nie, ale uprawiam rekreacyjnie inny sport
14%
Nie, z jakimkolwiek sportem mi „nie po drodze”
24%
 
Głos ulicy
Ja lubię sushi, a ja wolę burgery domowe
 
Miej świadomość
Rzucają wyzwanie Orlenowi!
 
Rozmowy Jelonki
Dostali 8 mln zł na szkołę
 
Kultura
Zakończenie sezonu w Filharmonii w Jeleniej Górze
 
Aktualności
Duet ratowniczy blisko podium
 
Kultura
30 lat Leniwca
 
Kilometry
Będzie kolejny odcinek "ekspresówki"
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group