Zaczyna się gorący okres kampanii wyborczej, którą widać w miejskiej przestrzeni. W wielu punktach pojawiły się już pierwsze billboardy, a niebawem zapewne słupy ogłoszeniowe będą zalepiane wyborczymi materiałami różnych kandydatów i formacji. Jak zawsze przy takiej okazji sztaby polityków nie szczędzą środków na ten rodzaj promocji swoich faworytów.
Oprócz tego do wyborców kierowane są listy, a bywa także, że kandydaci osobiście dzwonią lub – jak to miało miejsce jesienią ubiegłego roku – sami pukają do drzwi mieszkań wyborców, aby przekonać ich do oddania głosu. W kampanii wyborczej coraz większą rolę odgrywa internet i portale społecznościowe, gdzie kandydaci zakładają własne konta i w przedwyborczym czasie gorliwie wpisują rozmaite posty i zapraszają do siebie możliwie jak najwięcej użytkowników.
Euforia zapewne minie po 7 października, kiedy to nadejdzie czas na powyborcze porządki. Z tym nie wszystkim będzie zapewne spieszno, bowiem ślady po wyborczych bojach plakatowych zazwyczaj długo jeszcze przypominają o tym wydarzeniu. Już teraz warto przypomnieć, że sztaby mają obowiązek usunąć reklamy swoich kandydatów w czasie do dwóch tygodni po głosowaniu. Nie dotyczy to jednak banerów płatnych: ich obecność zależna jest od okresu, na jaki zostało wykupione miejsce na tablicach.